sobota, 9 maja 2015

Czy ze mną jest coś nie tak....

Przyszła wiosna i zrobiło się ciepło. Wraz z ładną pogodą pojawił się "wysyp" Mam spacerujących ze swoimi pociechami. Na każdym kroku można je spotkać. Szczęśliwe i dumne. Kiedy tak na nie patrzę dopadają mnie myśli, dlaczego ja nie należą do tej szczęśliwej grupy kobiet. Fakt, że mam problem z niepłodnością i to, że straciłam swoja pierwszą ciążę sprawia, że nie potrafię cieszyć się szczęściem innych. Dotyczy to w szczególności osób, które znam. Pamiętam jak byłam jakiś czas u fryzjera po tym nieszczęśliwym wydarzeniu. Przez moment zrobiło mi się nawet lepiej. Ktoś się mną zajął i próbowałam na chwilę zapomnieć. Nie trwało to długo. Obok mnie siedziała Pani, która zaczęła opowiadać o osobie, którą znam. Tą osobą była koleżanka z gimnazjum, która okazało się, że jest w ciąży i czeka ze swoim mężem na moment, w którym okaże się czy będą mieli chłopca czy dziewczynkę. W tym momencie cały czar odprężania prysł. Resztę wizyty znów myślałam, dlaczego musiało mnie to wszystko spotkać. Innym razem, poszliśmy z mężem do naszych znajomych. Na początku było bardzo miło, oglądaliśmy film z naszego wesela, aż w pewnym momencie powiedzieli nam, że będą mieli dziecko. Wiem, że to jest głupie, ale bardzo mnie to zabolało. Nie potrafiłam szczerze pogratulować i jak najszybciej chciałam z tamtą wyjść, bo nie potrafiłam powstrzymać łez. Całą drogę do domu i wieczór przepłakałam. Znowu komuś się udało, a my ciągle stoimy w miejscu. W takim momentach czuję żal, ból, zazdrość i złość na siebie, za to, że są we mnie takie uczucia. Czy ze mną jest coś nie tak, że tak czuję? Nie życzę nikomu źle, ani w żaden sposób nie chcę być złośliwa czy nie miła. Dobija mnie po prostu fakt i wrażenie, że wszystkim dokoła się udaje a mi nie...Zarzucam sobie wtedy, że jestem do niczego, że nie jestem w pełni kobietą, bo nie mogę dać swojemu mężowi dziecka itp.... Później szczerze porozmawiałam ze swoją koleżanką, powiedziała jej, że się cieszę i gratuluje. Po prostu w pierwszej chwili nie potrafię tego okazać. Ona powiedział, że mnie rozumie i nie chciała, żeby mnie to zabolało. Wiem, że na to wszystko pomoże cierpliwość i wiara. Dlatego cierpliwie czekam na swój czas, który wierzę, że przyjdzie.

7 komentarzy:

  1. Przechodziłam podobny etap. Trudno było cieszyć się szczęściem innych. Ale to minęło.
    Wiem, że Twój czas przyjdzie i będziesz szczęśliwą mamą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoje zachowanie jest całkiem normalne. Mi sie wydawalo, że mam już za soba "ten etap" oczywiście do momentu kolejnej widomości, że nasi znajomi spodziewają sie kolejnego dziecka. Tylko tym razem najbardziej mnie bolało, że oni nie chcieli drugiego dziecka i to było całkowita wpadka. W odwiedzinach trzymałam się dzielnie. Jak tylko wrócilismy do domu to poryczałam sie jak dziecko. Na widok kobiet z wózkami czy w ciaży da się udpornić - daj sobie czas. Gorzej ze ludźmi których znasz - akurat u mnie tak jest. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wiedzieć, że ktoś czuje tak jak ja. Mi też jest trudniej jeśli chodzi o ludzi, których znam. Miejmy nadzieję, że niedługo przejdzie nam ten etap:)

      Usuń
    2. Na pewno da się uodpornić na takie sytuacje. Chodź są momentu kiedy "pęka się tak wewnętrznie". Dla mnie to taka forma resetu. Bo po burzy zawsze wychodzi słońce.
      Byś jak najmniej miała takich sytuacji u siebie:)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Uważam, że jest to absolutnie normalna reakcja, też tak miałam.Życzę Ci abyś szybko została mamą :-*

    OdpowiedzUsuń