środa, 6 maja 2015

A Wy kiedy?

To pytanie prześladuje mnie od pewnego czasu. Jesteśmy z mężem dokładnie 8 miesięcy po ślubie. 6 września 2014 r. powiedzieliśmy sobie sakramentalne "tak". To był cudowny dzień. Wszystko poszło zgodnie z planem. Szkoda tylko, że ten dzień i noc tak szybko minęły. Chciałabym jeszcze raz to przeżyć. Fakt, że jesteśmy po ślubie w oczach wielu ludzi równa się z tym, że powinnam być już w ciąży. W związku z tym bardzo często ludzie z naszego otoczenia pytają nas "A Wy kiedy będziecie starali się o dziecko?". Za każdym razem, kiedy słyszę to pytanie nie wiem sama co mam do końca odpowiadać. Zazwyczaj odpowiadam "spokojnie, na wszystko przyjdzie czas" albo "zobaczymy co czas pokaże" albo po prostu "jeszcze nie planujemy". Czy naprawdę ludzi muszą interesować takie sprawy? Co to ich obchodzi, kiedy my będziemy mieli dzieci. Mieszkam w małej miejscowości i prawe każdy tu każdego zna, więc takie sprawy, że ktoś jest w ciąży trudno nie zauważyć. A u nas ciągle nic i naprawdę nie mam ochoty tłumaczyć nikomu dlaczego. Pragnę dziecka bardzo i wieżę, że się nam uda i stworzymy z mężem kochającą się w pełni rodzinę. Ostatnie dni jestem pozytywnie nastawiona. Chciałabym, żeby tak zostało. Mam nadzieję i chce w to wierzyć, że leczenie, które rozpoczęłam przyniesie oczekiwane rezultaty, a jeśli się nie uda to będziemy działać dalej zgodnie z planem, aż w kącu nam się uda. Nie mogę się poddawać i nie chce się już bez przerwy zamartwiać tym co będzie. Nie jest to łatwe. Czasami wystarczy jakiś impuls, zdarzenie czy słowo, które wszystko psuje i znów wracają do mnie te złe myśli i wspomnienia. Wiem, że nigdy o nich nie zapomnę, że całe życie będę pamiętać o tym, że straciłam swoją pierwszą ciąże, ale chciałabym dojść do takiego momentu w swoim życiu, w którym tak to wszystko nie będzie boleć. Wiem, że stanie się to wtedy, kiedy znów uda mi się zajść w ciąże, która skończy się urodzeniem dziecka i wtedy zapełni się to moje puste miejsce w sercu. Na razie cały czas czekam...i walczę dalej.
Takie małe wspomnienie z wydarzenia z przed 8 miesięcy :




11 komentarzy:

  1. Takie pytania potrafią człowieka bardzo dobić. Wchodząc na Twojego bloga mam wrażenie, jakbym czytała o sobie... Również staraliśmy się z mężem o dziecko zaraz po ślubie, trwało to 8 miesięcy... od września, do maja. W lutym zmieniłam w końcu lekarza, okazało się, że mam endometriozę, PCO (brak owulacji) i torbiel na prawym jajniku. W kwietniu miałam laparoskopie, profesor wszystko ładnie mi oczyścił, torbiel usunął... Ja po zabiegu zmieniłam nastawienie, stwierdziłam, że niech się dzieje wola nieba, niech będzie co ma być, starałam się nie myśleć o ciąży, o dziecku, żyć dniem i cieszyć się... i w maju się udało! :)
    Wierzę, że u Was również tak będzie. Bądź cierpliwa, staraj się myśleć pozytywnie, zajmij się czymś, by odciągnąć myśli od zajścia w ciążę... a na pewno się uda! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasza historia jest bardzo podobna. Tez miałam torbiel na lewym na jajniku i laparoskopie. Staram się
      właśnie być cierpliwa i odsunąć od siebie myśli o zajściu w ciaze. Mam nadzieje ze moja historia zakończy się równie dobrze jak u Ciebie. Trzymam kciuki za Ciebie i za to żeby Twoja dzidzia rosla zdrowo:) Jeśli miałabyś ochotę żebym mogła odwiedzać Twojego bloga to byłoby mi miło jeśli dostała bym od Ciebie zaproszenie:)

      Usuń
    2. Chętnie wyślę zaproszenie, tylko musisz podać mi swojego maila ;)

      Usuń
  2. Takie pytania chyba większości par starających się bezskutecznie i przed dłuższy czas o dziecko potrafią napsuć wiele krwi i zatruć życie. Ja po wielu miesiącach nauczyłam się puszczać je mimo uszu, reagować cięta ripostą albo obracać wszystko w żart. Postanowiłam, że nie pozwolę się dłużej ranić - bo moja niepłodność to choroba jak każda inna, której sama sobie nie wybrałam i na którą sama nie zapracowałam jakimiś przewinieniami czy zaniedbaniami z lat wcześniejszych. Mam nadzieję, że Ty jednak nie będziesz musiała się do takich pytań przyzwyczajać - i że już wkrótce nikt nie będzie miał powodu i podstawy do tego, by je nadal zadawać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również mam taką nadzieję. Niestety ludzie, którzy nie mają problemu z niepłodnościa inaczej myślą niż my. Wydaje im się, że zajscie w ciążę to jest pryszcz. Wystarczą dwie osoby, które zrobią co trzeba i już. Tak jak napisałaś trzeba to puszczać mimo uszu i nie pozwolić się ranić niepotrzebnymi komentarzami. Dziękuję za słowa otuchy:)

      Usuń
  3. "Najedzony nie zrozumie głodnego, tym bardziej, że nie wie że jest on głodny". Ludzie którzy bez większych problemów zaszli w ciąże czy wręcz "wpadli" nie zdają sobie sprawy, że nie każdy ma tyle szczęścia w tych sprawach co inni. Ja nie chce tłumaczyć takich ludzi. Sama co rusz jestem częścią podobnych sytuacji jak z postu powyżej. Tylko nie oczekujmy by ludzie byli taktowni skoro nie wiedzą, że mamy problem. To boli, wiem jak mocno. Niejedną łzę wylałam po takim pytaniu. To też wina społeczeństwa, bo tworzy pewne kanony ( ślub, dziecko itd ) które nie zawsze są do spełnienia.
    "mimo uszu" - trudno puszczać takie pytania, bo rozmawiając z kimś jesteśmy zobowiązani odpowiedzieć. Ja już sama nie wiem czy bardziej boli mnie samo pytanie czy fakt odpowiedzi która nie jest zgodna z rzeczywistością. I przyklejony uśmiech by przypadkiem nikt nie zauważył mojego bólu wypisanego na twarzy.
    Nam w tym roku mija 5 lat po ślubie..Nadal bez dziecka.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko takie osoby jak my wiedzą, że takie proste pytanie, a może zranić. Życzę Ci, żeby jak najszybciej nikt tego pytania nie musiał już Ci zadawać. Trzymam kciuki. Pozdrawiam:)

      Usuń
    2. Dzięki :) Tobie życzę tego samego :) My teraz czekamy na kurs adopcyjny na jesieni. Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. My bez dziecka byliśmy prawie 12 lat po ślubie, więc sobie wyobraź ile razy my musieliśmy odpowiadać na te "dziwne" zaczepki;-0 A na pytania "kiedy w końcu będziecie mieli dziecko?" zawsze odpowiadałam zgodnie z prawdą - że cały czas się staramy, ale nic z tego póki co nie wychodzi i tyle. Ludzie zazwyczaj nie dopytywali i albo podpowiadali do jakiego lekarza powinniśmy się udać, albo opowiadali historię innych par z "tym problemem", którym się mimo wszystko udało, tak "ku pokrzepieniu";-)))
    My ostatecznie podjęliśmy decyzję o adopcji i od 15 miesięcy mamy naszą kochaną Córeczkę;-))))
    Trzymam kciuki!!!!
    Pozdrawiam-Patrycja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś tak milej robi się na sercu jak spotka się tu osoby, które czują lub czuły to samo co ja, i w żaden sposób nie oceniają. Bardzo się cieszę, że Ciebie już nikt o to nie pyta i możesz cieszyć się swoim macierzyństwem:) Pozdrawiam.

      Usuń