sobota, 20 czerwca 2015

Nadal boli...

Myślałam, że to wszystko już mnie aż tak nie boli, że jest gdzieś już poza mną, ale okazuje się, że nie do końca tak jest. Wystarczy chwila, jeden impuls, żeby wszystkie wspomnienia wróciły. Dzisiaj do mojej mamy przyjechała kuzynka ze swoją córką. Jest w drugiej ciąży i również będzie miała drugą córeczkę. Była też tam moja druga kuzynka ze swoim 2-miesięcznym synkiem. Początkowo nie chciałam tam iść, ale stwierdziłam, że nie mogę wariować i unikać kontaktu z młodymi mamami. Wszystko było niby dobrze. Bawiłam się z córeczką kuzynki i chyba udawałam, że wszystko jest ok. Gdy tylko wyszłam za drzwi poleciały mi łzy i całą drogę do domu w samochodzie płakałam. Znowu poczułam żal i wróciły pytania dlaczego musiałam stracić swoją pierwszą ciążę. Patrząc na nie zastanawiałam się, czy ja kiedyś doczekam takiego momentu, że przyjdę do swojej mamy ze swoim dzieckiem. Wyobrażam sobie jak by to wyglądało. Tylko nie wiem, czy kiedykolwiek taka chwila nastąpi. Teraz już jest mi lepiej. Zabrałam się za sprzątanie, żeby nie myśleć i pomogło. Takie sytuacje ja dzisiaj pokazują, że jeszcze to wszystko boli, że jeszcze się z tym nie pogodziłam.

W piątek zrobiłam badania hormonalne. Zapłaciłam 165 zł. W 21 dniu cyklu muszę zrobić jeszcze progesteron, testosteron i prolaktynę, którą przez przypadek zrobiłam, też teraz. Wyniki będą w środę.

Za dwa tygodnie jadę znowu na kolejne wesele. Mam nadzieję, że trochę więcej na nim potańczę niż na poprzednim.

Ostatnie popołudnia spędzam przy muzyce Meli Koteluk. Polecam.

8 komentarzy:

  1. Właśnie - czasem jeden impuls wystarczy, żeby wszystkie wspomnienia wróciły. Czasem wydaje mi się, że poczucie straty powraca w najmniej oczekiwanym momencie. Dziś też byłam u mamy. I rozmawiałyśmy kolejny raz o tym, co się stało, o leczeniu, o ivf. Wiem, jak mama chciałaby zostać babcią. I podobnie jak Ty czasem tak bardzo się boję, że to się nie stanie, albo że długo na to jeszcze trzeba będzie czekać. Eh nawet teraz pisząc to mam łzy w oczach...Tego co się wydarzyło miesiąc temu nie zapomnę nigdy. Mimo tego, że staram się być radosna i myśleć pozytywnie to czuję jakbym czasem jakąś maskę zakładała, bo ta strata boli, cały czas boli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuję dokładnie to co Ty. Też mam czasem wrażenie, że po prostu robię dobrą minę i udaję, że wszystko już jest ok. Staram się iść dalej, walczyć i nie poddawać, ale te wspomnienia będą zawsze bolały. Myślę, że dopiero moment zostania mamą w pewnym stopniu go zmniejszy.

      Usuń
    2. Zgadzam się z Tobą. Jednak zapomnieć nigdy się nie zapomni.

      Usuń
  2. Przytulam mocno Na takie sytuacje nie ma złotego środka. Jedyne co nam zostaje to już po otrzepać się, wstać i iść dalej przez życie licząc że kolejny raz będzie Nam łatwiej. Ja ostatnio miałam taką sytuacje u ginekologa. Kontrolna wizyta. Z lux Medu, wiec lekarza widziałam 1-szy raz. Chodzę do nich od dobrych kilku lat więc w systemie wszystko jest tez info że staramy się o dziecko i nie wychodzi. A panin lekarz podczas badania usg zaczyna do mnie czy sie zabezpieczam przed "niechcianą ciążą". Ja na Nią oczy więc z przyklejonym uśmiechem zaczynam Jej tłumaczyć naszą sytuacje. A Ona do mnie, że radzi zrobić test ciążowy jak okres nie przyjdzie bo mam bardzo grube endometrium. Jeszcze leżąc na fotelu łzy mi poleciały, a przebierając się rozryczałam się. Mimo iż wiem, że to nie możliwe, musiałby być to istny cud, to jakaś cześć mnie zaczęłam to analizować, chodź wiem że to irracjonalne podejście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie sytuacje powodują, że zaczynamy mieć nadzieję i zastanawiamy się nad tym. A może u Ciebie okaże się, że stał się cud...Jest jakaś szansa na to?

      Usuń
    2. Fajnie gdyby sie zdarzył, ale czekanie i liczenie na niego za dużo mnie kosztuje. Racjonalnych szans na to nie ma. Tylko jakieś przypuszczenia p. Lekarz. Pewnie gdyby znała Naszą historie to by się powstrzymała od podobnych opinii. Analizowałam to może z dwa dni. Teraz czekam na okres, tyle. Wszystko wróciło na normalny tor. Może nie czekam ale przyjdzie i będzie po sprawie. Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Ja też tak reagowałam i nadal podobnie reaguję, chociaż może trochę bardziej się uodporniłam. A może jest mi lepiej, ponieważ rozpoczęłam proces adopcyjny?
    Do dzisiaj po dwóch poronieniach ciężko jest mi cieszyć się z czyjejś ciąży czy oglądać zdjęcia dzieci znajomych. Do dzisiaj sprawia mi to ból. Rodzina uważała, że nie powinnam tak reagować. Ale cóż może powiedzieć rodzina, która nie wie, co to znaczy stracić dziecko? Ostatnio psycholog powiedziała mi, że moje reakcje są normalne i że takie zapewne pozostaną, dopóki przed progiem moich drzwi nie pojawi się wózek z małym mieszkańcem.
    Moja koleżanka po poronieniu była w totalnej rozsypce przez rok, dopóki nie zaszła ponownie w ciążę. To oczywiste, że sytuacja, jaką opisujesz, boli.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dobrze wiedzieć, że są tu takie osoby jak Ty, które rozumieją to co czuje. Czasami myślę sobie, że wariuje dlatego, że czuje tak, a nie inaczej. Niestety narazie jeszcze nie potrafię inaczej. Wiem, że to minie dopiero wtedy, kiedy sama będę mamą. Nie zapomnę nigdy, ale nie będzie już tak to bolało i takie sytuacje jak ta opisana nie będą dla mnie trudne. Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego:)

      Usuń